Nimfa - Andrzej Konefał
Cena regularna:
35,00 zł
towar niedostępny






Opis
To się nie dzieje naprawdę!
Katarzyna Mariańska traci w wypadku ukochanego syna Kubusia. Nie może dojść do siebie po jego stracie. Pewnego dnia zrozpaczona kobieta postanawia pożegnać się z dzieckiem w miejscu wypadku. W trakcie przygotowań do wyjazdu wchodzi głębiej do szafy… i budzi się w zupełnie innym miejscu. Pamięta, kim jest, ale nie wie, kim jest dziewczynka, która mówi do niej „mamo”, ani Dawid, który mieni się jej mężem. Wydarzenia zaczynają toczyć się wartko, a Katarzyna powoli zaczyna podejrzewać, że ona to nie ona. Kim więc jest? Dlaczego zna się na broni? I czy Kubuś na pewno zginął?
Andrzej Konefał – zapalony czytelnik literatury grozy oraz fan mistrza horroru Deana R. Koontza. Na co dzień oddany mąż i ojciec, zwykły mieszkaniec małego miasteczka Jelcz-Laskowice, w domowym zaciszu tworzący kolejne powieści przyspieszające bicie serca.
Format: 135x210, oprawa miękka
Premiera: 2020 r.
Anna
Lata 90., a konkretnie amerykańskie kino akcji to coś, co wzbudza we mnie sentyment. Wspomnienia z chwil, kiedy z zapartym tchem śledziłam losy Nikity, bohaterów „Z archiwum X” czy kolejne części „Mission Impossible” (nie koloryzuję, naprawdę tak było!), są w mojej głowie wciąż bardzo żywe. Autor „Nimfy” zaserwował mi swoisty powrót do przeszłości, bo choć akcja powieści dzieje się w Polsce, a ramy czasowe nie są sprecyzowane, znajdziemy w niej klimat przypominający ten z wymienionych amerykańskich produkcji. Co tu się nie działo!!! Akcja pędzi niemal na złamanie karku, ale w taki sposób, że ani razu z niej nie wypadłam i nie zgubiłam wątku. Główna bohaterka Katarzyna Mariańska stwierdziła w pewnym momencie, że jej stabilne do niedawna życie zaczęło przypominać rollercoaster. Ja też tak się czułam, czytając kolejne strony powieści. Bawiłam się przy tym przednio! Andrzej Konefał poszedł na całość. Zastosował zabiegi, które wymagają od autora pewnej odwagi, gdyż nie są to „bezpieczne” rozwiązania (przynajmniej dla mnie by nie były). Po pierwsze, mamy tutaj połączenie wielu gatunków: powieści obyczajowej, sensacji, fantastyki i science-fiction (przy czym w moim odczuciu dominował ten ostatni gatunek). Po drugie, narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, ale z perspektywy wielu bohaterów. Po trzecie, bohaterowie nie do końca pasują do polskich realiów, a jednak wiarygodnie w nich funkcjonują... Czy to wszystko mogło się udać? Oczywiście, pod warunkiem że ma się ogromną wyobraźnię i zręczność mieszania elementów z wyważeniem odpowiednich proporcji pomiędzy każdym z nich. Chociaż rozpoczynając lekturę, wiedziałam, że to nie do końca „mój” gatunek, „Nimfa” zrobiła na mnie duże wrażenie. Jestem pewna, że autor jeszcze nie raz nas zadziwi.
Marek
Nimfa to powieść science-fiction, ale znajdziemy tutaj też elementy dramatu czy społecznych zagadnień obecnych w mediach, takich jak wielkie koncerny farmaceutyczne czy orientacja seksualna. Nadrzędnym celem autora było najwyraźniej „maksimum akcji, zero zbędnego gadania czy nudnych opisów” – i to mi się w tej książce podoba :) Opowieść zaczyna się niewinnie. Katarzyna wyjeżdża ze swoim mężem i synkiem Jakubem na wycieczkę nad jezioro, podczas której tuż przy miejscu docelowym traci panowanie nad autem i stacza się w przepaść. A przed tym coś przeskoczyło jej przed maską samochodu, coś małego i białego… Oficjalnie jej syn stracił życie w wypadku, z czym Kasia nigdy się nie pogodziła. Mija rok, rozwodzi się w mężem i gdy wydaje się, że za namową jej brata, który do tej pory zawsze był dla niej oparciem zacznie układać sobie życie na nowo, jej kot wbiega do szafy, ona za nim, a potem pada nawiązanie do Narnii. Tylko tym razem nie ma przejścia na drugą stronę, a świat, w którym obudzi się Kasia istnieje w rzeczywistości tu na Ziemi, świat, który na co dzień nie jest widoczny dla zwykłego śmiertelnika. Wielkie brawa dla autora za odwzorowanie matczynej miłości do swojego małego synka, którego stara się uratować za wszelka cenę. Kasia jest przeciętnym człowiekiem, pomimo, że nigdy nie brała udziału w tajnych akcjach, ani nie była specjalną agentką, chęć ochrony rodziny jest w niej niesamowicie silna. Z czasem jednak okaże się, że nie jest taka słaba, za jaką się uważa, że potrafi walczyć jak agentka specjalna, gdy górę wezmą myśli, które uzna, że chyba nie należą do niej... Akcja nie zwalnia nawet na moment. Mamy tutaj strzelaniny, wybuchy, nagłe zwroty akcji, zmiany sojuszów, pozaziemskie formy życia, rozwinięte technologie, zwalczające się korporacje, instalację cudzej pamięci w mózgu innego człowieka i wiele, wiele innych. Fani książek sensacyjnych będą wniebowzięci. Powieść czyta się dynamicznie, ze względu na tempo strony uciekają błyskawicznie. Wpływ na to ma także fakt, że narracja każdej postaci prowadzona jest pierwszoosobowo. Tytułowa Nimfa sporo namiesza w powieści, a jej obecność jest ściśle powiązana z istotą pozaziemską, która została schwytana na Ziemi. Spotkamy także ludzi, którzy zechcą zabawić się w Boga i za jego pomocą zyskać władzę nad światem. Książka stawia pytania i udziela odpowiedzi na temat macierzyństwa i granic człowieczeństwa, gdyż okazuje się, że przyzwoitym wcale nie musi być ktoś, kto ma ludzką powłokę.