Fotografia - Piotr Schmandt
Opis
Mija pięć lat od ostatniego pobytu Brauna w Wejherowie. Inspektor z przyjemnością powraca do miasteczka. Niestety, jego dobre samopoczucie znów zakłóca morderstwo, tym razem popełnione na pewnym fotografie. Niestrudzony detektyw nie spocznie, póki nie rozwiąże sprawy.
„Niespieszna akcja, niezwykła atmosfera prowincjonalnego miasteczka, intrygujący detektyw, wykreowany w najlepszym stylu – oto zalety powieści Schmandta, które każdy czytelnik kryminałów będzie długo i z satysfakcją smakował”. Zbrodnia w Bibliotece
Piotr Schmandt – z wykształcenia polonista i teolog. Interesuje się także historią średniowiecza i XX wieku, historią zegarmistrzostwa, piłką nożną oraz polityką. Bibliofil zafascynowany przyrodą, zabytkami, a nade wszystko kuchnią krajów byłej monarchii austro-węgierskiej. Autor cyklu Sprawy Inspektora Brauna, powieści Koncha i perła, Gdański depozyt oraz opowiadań.
Beata Wasilewska
Z przyjemnością sięgnęłam po kolejny tom cyklu kryminalnego "Sprawy inspektora Brauna". Wiedziałam bowiem czego mam się spodziewać i wchodząc do świata wykreowanego przez Piotra Schmandta czułam się jak u siebie w domu (jakkolwiek to zabrzmi w obliczu opisywanych zbrodni sprzed ponad stu lat). "Fotografia" to drugi tom serii kryminałów retro, którego akcja toczy się w Wejherowie na początku XX wieku. W poprzedniej powieści "Pruska zagadka", w której mamy możliwość poznania młodego inspektora policji berlińskiej przy pracy i śledzenia również jego sytuacji osobistej zakończonej wyjątkowo romantycznie, pisarz w umiejętny sposób osadził fikcyjne wydarzenia w historii ziem Pomorza Wschodniego. To właśnie atmosfera panująca w regencji gdańskiej państwa pruskiego, klimat Wejherowa roku 1901 sprawiły, że bardzo chciałam przenieść się ponownie do tego, minionego już, świata. Piotr Schmandt, z wykształcenia polonista i teolog, mający wiele pasji, bardzo umiejętnie przeniósł swoje zainteresowania do powieści, która daje świadectwo minionej epoce. Powieść "Fotografia" kontynuuje ten zamysł. Tym razem, po pięciu latach od opisywanych wcześniej wydarzeń, młody inspektor Ignaz Braun ponownie zjawia się w Wejherowie. Przyjeżdża prywatnie i nie spodziewa się, że małe miasteczko znowu postawi przed nim zagadkę do wyjaśnienia. Elegancki i szarmancki mężczyzna o filozoficznych inklinacjach zauważa wówczas: "Właśnie, czasy rozwoju...W każdej dziedzinie. Jedynie człowiek zdawał się pozostawać niezmienny. Jego namiętności, nadzieje i skłonności do zbrodni". Owa zbrodnia pojawia się w małomiasteczkowej scenerii dość szybko. Sam inspektor zdążył nawet poznać osobę zamordowanego. Po pewnym typowym przyjęciu zorganizowanym w domu jednej z mieszkanek Wejherowa zostaje znalezione ciało starszego i poważanego w miasteczku fotografa. Wydaje się, że będzie to stosunkowo prosta sprawa. Ignaz Braun, który ma na koncie wiele wyjaśnionych z sukcesem zbrodni (ponownie autor powieści podsuwa nam różne sprawy kryminalne, których część ma potwierdzenie w historii) zakłada, że śledztwo potrwa kilka dni i w chwale wróci do Berlina. Niestety, brak jasno określonego motywu zbrodni, utrudnia szybkie zakończenie sprawy. Duża część powieści skupia się więc na poszukiwaniu odpowiedzi, nie tyle kto zabił, ale przede wszystkim dlaczego? Policjant i jego współpracownicy (których znamy z wcześniejszej powieści) przesłuchują uczestników wspomnianego wcześniej przyjęcia. Rozmowy prowadzone są w gmachu wejherowskiej policji oraz w domach miejscowej śmietanki towarzyskiej czy pokojach hotelowych osób przyjezdnych. Śledztwo mozolne i szczegółowe uzupełniają fragmenty powieści poświęcone, między innymi sztuce fotografii z początku dwudziestego stulecia. Zaglądamy do atelier zamordowanego fotografa, przyglądamy się ambrotypom, dagerotypom (w owym czasie traktowane już jako przeżytek) i pięknym, misternie wykonanym, medalionom. Nie zabrakło w powieści spacerów uliczkami Wejherowa, które wiodą do słynnej Kalwarii lub na ewangelicki cmentarz. Podobnie jak poprzednio, nie brak klimatu dawnych lat, powolnego rytmu życia miejscowej społeczności, która w wyniku nieoczekiwanej zbrodni rozpala umysły i ludzkie namiętności. Prowadzący żmudne śledztwo inspektor, który momentami odczuwa ogromną frustrację, spotyka się z bardzo różnymi i ciekawymi postaciami. Dzięki temu czytelnik może, w jakimś stopniu, wyobrazić sobie ludzi żyjących w minionej epoce, ich sposób myślenia, obawy, radości, zachowania ograniczone przez liczne konwenanse. Skomplikowane ludzkie charaktery z pewnością nie pozwalają na jednoznaczne i szybkie określenie sprawcy i jego motywu. Tym bardziej że w pewnym momencie na scenie pojawia się kilkoro uczestników smutnego wydarzenia, którzy winę biorą na siebie. I jak tu dokonać rozstrzygającego wyboru? Można nawet sięgnąć po "Praktyczny podręcznik do przeprowadzania hipnozy" Zygmunta Freuda i oczekiwać odpowiedzi. Jeśli to nie pomoże warto wybrać się na sopockie molo i tam w miłej atmosferze oddać się rozmyślaniom, albo zwyczajnie konsumpcji pysznych torcików migdałowych. Rozwiązanie na pewno się pojawi. Powieść "Fotografia" czytałam z ciekawością i sympatią, ponieważ dzięki niej udało mi się ponownie odbyć podróż w czasie do ludzi ze starych fotografii. Piotr Schmandt opisał ich historię. Tło historyczne i pieczołowicie odtworzone detale związane z obyczajowością lat minionych są świetnym przyczynkiem do poznawania przeszłości. Kryminalna zagadka tego kryminału retro to interesujący dodatek do smakowania historii. Powinien się spodobać tym, którzy lubią niespieszną akcję i atmosferę prowincji. Żałuję, że "Fotografia" była krótsza niemal o połowę od poprzedniej powieści w cyklu. Na szczęście autor napisał jeszcze jedną historię o sprawach inspektora z Berlina, pt. "Fabryka Pokory". Nie pozostaje więc nic innego jak tylko wsiąść do pociągu kolei żelaznej i po raz kolejny odwiedzić mieszkańców Wejherowa.
Sylwia Węgielewska
Po lekturze doskonałej „Pruskiej zagadki” autorstwa Piotra Schmandta, która to była początkiem cyklu „Sprawy Inspektora Brauna”, przyszła nareszcie pora na sięgnięcie po kontynuację, czyli powieść zatytułowaną „Fotografia”. Mając w pamięci kunszt literacki autora, świetną kreację głównego bohatera oraz zawiłą zagadkę, którą przyszło mi rozwiązać u jego boku, kiedy to ostatnim razem gościł w Wejherowie, nie mogłam doczekać się powrotu do tego pozornie spokojnego miasteczka położonego w Prusach Zachodnich, którego mieszkańcy stanowią interesującą mieszankę osobowości i skrywają skrzętnie własne tajemnice. Od znalezienia mordercy gimnazjalisty Johanna Wendersa minęło pięć lat. Ignaz Braun w międzyczasie ożenił się z Bernadettą, jak też rozwiązał wiele spraw, które jeszcze bardziej rozsławiły jego imię. Teraz przybywa do Wejherowa, by zająć się sprawami spadkowymi po niedawno zmarłej ciotce swej małżonki. Tymczasem zjawia się u niego komisarz miejscowej policji prosząc o pomoc w rozwikłaniu morderstwa. Znaleziono zwłoki niejakiego Theodora Pratza, szanowanego w społeczności wejherowskiej fotografa, który nie dalej jak wczoraj bawił na przyjęciu towarzyskim u pani Wilfridy Neiss, na którym obecny był również inspektor berlińskiego wydziału zabójstw, Ignaz Braun. Kto i dlaczego zamordował tego człowieka? O głównym bohaterze nie będę rozpisywała się szerzej. Uczyniłam to podczas omawiania poprzedniego tomu, więc jeśli jesteście ciekawi dokładniejszego przedstawienia jego sylwetki, odsyłam was do recenzji „Pruskiej zagadki”. W tym miejscu wspomnę jedynie, że niezmiernie fascynuje mnie jego osoba i z dużym zainteresowaniem śledzę metody, jakie stosuje podczas próby uchwycenia przestępcy. Jest postacią nietuzinkową, która głęboko zapada w pamięci i znacząco wyróżnia się na tle śledczych, z którymi do tej pory miałam do czynienia w świecie literatury. „Fotografia” pod wieloma względami podobna jest do uprzednio przeczytanej przeze mnie „Pruskiej zagadki”. I tam i tu mamy do czynienia z niespieszną akcją oraz niezwykłą atmosferą prowincjonalnego miasteczka. To pierwsze stanowić może problem dla niektórych czytelników łaknących szybkiego rozwoju wypadków oraz zaskakujących zwrotów akcji. Zapewniam was jednak, iż choć ich tutaj nie uświadczycie, to z całą pewnością warto poświęcić czas na lekturę tej historii. Zawiła intryga, drobiazgowo prowadzone śledztwo, gama różnobarwnych osobowości przewijających się na kartach powieści, doskonała kreacja głównego bohatera, uwypuklony rozdźwięk pomiędzy ewangelikami i katolikami oraz tajemnica spowijająca do samego końca kwestię mordercy w zupełności rekompensują stonowane tempo samej akcji. Jeśli do tego dołożymy wspomnianą atmosferę sennego, prowincjonalnego miasteczka oraz wspaniałe, wyraziste opisy otaczającej bohaterów przyrody, nie pozostawia się nam wyboru – trzeba sięgnąć po tę książkę. Jeśli więc lubicie czasami zabawić się w detektywów i bliskie są wam klimaty kryminałów retro, zdecydowanie polecam waszej uwadze powieści Piotra Schmandta. To doskonale skrojone historie na naprawdę wysokim literackim poziomie. Gwarancja czytelniczej satysfakcji! Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://magicznyswiatksiazki.pl/fotografia-piotr-schmandt/